Bociek, biuletyn Lubuskiego Klubu Przyrodników      [LKP Home Page]
[Bociek Home Page]
[Spis treści tego nr (4/2002)]

Planowanie ochrony rezerwatowej - kilka refleksji

Od 1990 r. używane jest w Polsce pojęcie "planu ochrony". Takie plany, sporządzane dla parków narodowych, parków krajobrazowych i rezerwatów przyrody, są kompleksowymi opracowaniami, mającymi rozstrzygać, w jaki sposób - zarówno na poziomie ogólnym, jak i szczegółowym - ochrona poszczególnych obiektów ma być wykonywana.
W ciągu tych kilkunastu lat planów ochrony rezerwatów wykonano w Polsce kilkaset, i można szacować, że takie opracowania istnieją mniej więcej dla połowy polskich rezerwatów. Sytuacja w różnych województwach jest jednak pod tym względem bardzo zróżnicowana. W Wielkopolsce zdecydowana większość rezerwatów nie ma planów, w zachodniopomorskim brakuje około połowy, w lubuskim pozostały już tylko nieliczne obiekty bez planu. My od kilku miesięcy publikujemy również w Boćku cykl artykułów, prezentujących plany ochrony poszczególnych rezerwatów przyrody.
Zawirowania w procesie tworzenia i ustanawiania planów ochrony rezerwatów spowodowały zmiany prawne. W wyniku dokonanej w grudniu 2000 r. nowelizacji Ustawy o ochronie przyrody, wszystkie dawniejsze plany ochrony straciły ważność i powinny być ustanowione jeszcze raz, tym razem w formie określonej rozporządzeniem z maja 2002 r. Czasami jest to okazja, by - będąc bogatszym o kilka lat doświadczeń - móc je w pewnych miejscach poprawić.
Tak naprawdę jednak "nowe plany" nie są czymś zasadniczo odmiennym od dotychczasowych. By zrobić je dobrze, trzeba robić je tak samo, jak dotychczas, uwzględniając tylko konieczność syntetycznego zapisania podstawowych informacji o obiekcie i zasadniczych decyzji planistycznych dotyczących jego ochrony w formacie wymaganym aktualnie przez obowiązujące prawo.
Dobre zaplanowanie ochrony jakiegokolwiek obiektu wymaga przede wszystkim dobrego rozpoznania stanu jego przyrody - a więc jego flory, fauny, zbiorowisk roślinnych, stratygrafii złóż torfu, mechanizmów funkcjonowania całego ekosystemu. Niezależnie od faktu, że plan ochrony ma być - według aktualnie obowiązującego prawa - krótkim rozporządzeniem wojewody, ustalającym tylko najważniejsze kierunki i sposoby ochrony rezerwatu, zapleczem tego rozporządzenia musi być, tak jak dotychczas, gruntowne i solidne opracowanie, poszerzające i syntetyzujące stan wiedzy o rezerwacie. Istotnym niebezpieczeństwem, jakie rysuje się w polskiej ochronie przyrody, zwłaszcza w jej dramatycznej sytuacji finansowej, wydają się tendencje do sprowadzania planów ochrony rezerwatów z powrotem do poziomu dawnych "planów ochrony leśnego gospodarstwa rezerwatowego" - zawierających szczegółowy opis taksacyjny drzewostanów, ale bardzo niepełne dane o florze, faunie, zbiorowiskach roślinnych itp. Prawda, że takie wykonanie planów stało się obecnie teoretycznie możliwe i jest dużo tańsze, niż rzetelne rozpoznanie przyrody obiektu. Plan taki jest jednak w rezultacie swego rodzaju fikcją. W dodatku fikcją niebezpieczną, bo nie znając podstawowych informacji o przyrodzie obiektu, który chcemy chronić, możemy zniszczyć to, co w nim cenne i ważne, zamiast ochronić.
Sensem planowania jest podejmowanie planistycznych decyzji. To znaczy, że plan ochrony, jakkolwiek zapisany, powinien być konkretny. Nie ma w nim miejsca na zapisy, że coś należy wykonać lub nie "zależnie od potrzeb i możliwości". Bo to właśnie te potrzeby i możliwości należało zidentyfikować w planie! Nie ma też miejsca na ogólniki w rodzaju "należy dbać o czystość wód". Zadaniem planisty jest ustalenie, jak dbać, jakie działania w tym celu trzeba zrobić, gdzie, kiedy i przez kogo powinny one być wykonane. Konkretność nie wyklucza elastyczności planu, który z powodzeniem może przewidywać rozwiązania alternatywne (jeżeli jednak jednocześnie określi pożądane kryterium wyboru jednej z alternatyw) lub procedury reakcji na zmieniającą się rzeczywistość.
Istotną cechą dobrego planu, na którą często zwraca się niedostateczną uwagę, jest jego spójność logiczna. Zapisane w planie zadania ochronne powinny wynikać z programów ochrony poszczególnych komponentów przyrody, a te z kolei - z celu ochrony rezerwatu, zaprojektowanego stosownie do aktualnych mocnych i słabych stron przyrody obiektu; z reguły podczas procesu planowania cel ochrony musi być zrewidowany w stosunku do celu określonego przy tworzeniu rezerwatu. Często spotykane sytuacje planowania takich zadań ochronnych, które z celem ochrony rezerwatu nie mają żadnego związku, to przykłady zwykłego, planistycznego niechlujstwa.
Na jak najszersze rozpropagowanie zasługuje też chyba rozumiana od dawna przez większość przyrodników, a "ubrana w słowa" kilka lat temu przez prof. Romualda Olaczka, zasada "pierwszeństwa przyrody". Oznacza ona, by ludzką ingerencję w rezerwat minimalizować i ograniczać, jeżeli nie jest ona konieczna dla osiągnięcia celów ochrony. Cele te bowiem niekiedy osiągają się same, w wyniku spontanicznych procesów przyrodniczych. Z powodzeniem można więc w wielu wypadkach, nawet deklarując ochronę częściową, a nie ścisłą, nie planować i nie wykonywać żadnych zabiegów w dwudziestoletnim okresie planistycznym, pozwalając działać spontanicznym procesom przyrodniczym. Dotyczy to szczególnie wielu ekosystemów leśnych w polskich rezerwatach, często zniekształconych właśnie w wyniku takiej planistycznej nadgorliwości. Powszechne jest np. drastyczne zubażanie ich w zasoby rozkładającego się drewna i w rezultacie w populacje ksylobiontów, będące efektem... troski o te obiekty - i powszechnego do niedawna przekonania, że "w ramach ochrony częściowej rezerwatu należy usuwać wydzielający się w nim posusz".
Nie oznacza to oczywiście, by wahać się przed ingerencją, jeżeli jest ona naprawdę konieczna, np dla powstrzymania zarastania muraw, poprawienia i ustabilizowania warunków wodnych torfowiska, utrzymania łąk i ich bogatego składu florystycznego. Sytuacje, w których konieczne jest zastosowanie ochrony czynnej, nie należą wcale do rzadkości. Każda z nich wymaga indywidualnego, dokładnego rozważenia. Niekiedy wyniki tego rozważenia mogą być zaskakujące. Bo można wyobrazić sobie sytuacje, gdy optymalne środki, jakie zastosować trzeba dla osiągnięcia celu ochrony, odbiegają od potocznego wyobrażenia o ochronie przyrody, obejmując np. wycięcie lasu lub zadrzewień, zastosowanie wypalenia muraw, a czasem nawet zastosowanie środka chemicznego. I chociaż oczywiście każda z tych sytuacji wymaga najwyższej rozwagi, nie ma w planowaniu czynnej ochrony żadnych żelaznych reguł ani zakazów.
Dobry plan ochrony rezerwatu nie powinien także pomijać zagadnienia jego środowiska społecznego. Bo przecież każdy z objętych planowaniem obiektów funkcjonuje w świadomości lokalnej społeczności, turystów, leśników, edukatorów... Poglądy, dążenia i potrzeby wszystkich tych grup społecznych powinny być potraktowane z szacunkiem. Wielokrotnie interesy wszystkich zainteresowanych grup społecznych udaje się w planie uwzględnić, bez szkody dla przedmiotu ochrony. Nie oznacza to jednak, że nie ma także sytuacji, gdy interesom tym trzeba się sprzeciwić, np. ograniczając udostępnienie i edukacyjne wykorzystanie biotopu antropofobnej fauny.
Przed nami kilka kolejnych lat planowania ochrony rezerwatowej i gromadzenia doświadczeń. Przed nami także kolejne zawirowania prawne - bo opracowywana jest już nowa ustawa o ochronie przyrody, która nieuchronnie unieważni wszystkie ustanowione dotychczas plany. Dobrze byłoby dla polskiej przyrody, gdyby pojęcie planu ochrony rezerwatu, a przede wszystkim zasady jego dobrego opracowania, te zawirowania - tak obecne jak przyszłe - przetrwało bez uszczerbku. Oby następne lata były dla polskiej sztuki planowania ochrony przyrody okresem dalszego rozwoju, a nie regresu.

Paweł Pawlaczyk
Pracownia Ochrony Przyrody Klubu Przyrodników opracowała w latach 2000 - 2001 8 planów ochrony rezerwatów przyrody - dotyczyły one rezerwatów "Pamięcin" "Annabrzeskie Wąwozy", "Buczyna Szprotawska", "Wrzosiec" "Żurawie Bagno", "Bagno Chłopiny", "Młodno" i "Mokradła Sułowskie", a w roku 2002 - 8 kolejnych: "Bażantarnia", "Bukowa Góra", "Zimna Woda", "Zakole Santockie", "Dębowiec", "Pawski Ług", "Pniowski Lug", "Uroczysko Węglińskie" i plan projektowanego dopiero rezerwatu "Czeszewski Las" w Wielkopolsce. W kręgu oddziaływania naszej "filozofii planowania" znalazły się także plany innych rezerwatów, np. "Grodzisko Borzytuchom" i "Jeziorka Chośnickie" w woj. pomorskim, "Bagno Ciemino", "Janiewickie Bagno" i "Świdwie" w woj. zachodniopomorskim i inne. Latem 2002 r. uzgodniliśmy z Departamentem Ochrony Przyrody Ministerstwa Środowiska ramowy układ planu ochrony rezerwatu, spełniający zarówno aktualne wymagania prawne, jak i wyczerpujący nasze oczekiwania merytoryczne.