Rowerowy Wrocław

Rower, z natury rzeczy, jest najlepszym przyjacielem człowieka (no, dobrze... - najlepszym wśród maszyn). Gatunek ten, żyjący w doskonałej harmonii z naturą, wymaga jednak pewnej pomocy ze strony człowieka w zapewnieniu mu odpowiednich warunków adaptacji w środowisku aglomeracji miejskiej. Liczyć tu może przede wszystkim na tych, którzy od lat prowadzą walkę o godny żywot oraz równouprawnienie dla tej łagodnej maszyny. W grodzie nad Odrą - Wrocławiu, byli i są to najczęściej działający społecznie nieuleczalni cykliści oraz zaangażowani ekolodzy. Nie umniejszając pionierom rowerowania sięgającego w Breslau XIX wieku, skupmy się na współczesnych dokonaniach oddanych sprawie.

Historię najnowszą zacznijmy na początku lat 90., kiedy to miała miejsce pierwsza edycja imprezy "Dzień Bez Samochodu", mającej promować kulturę rowerową. Od tego czasu, rokrocznie, na początku czerwca, odbywa się ten sam rytuał: najpierw maszyny i ludzie zbierają się na Rynku. Ktoś przemawia. Błyskają flesze. A potem w drogę: przy akompaniamencie dzwonków i gwizdków rowery gromadnie wylegają na niezmiennie zatłoczone autami ulice... Impreza czerwcowa, organizowana przez Polski Klub Ekologiczny oraz Dolnośląskie Towarzystwo Cyklistów, skupiała na tą chwilę młode i rozproszone środowisko działaczy rowerowych. Rowerzystów przybywało, wzrastało tez społeczne poparcie dla idei ruchu rowerowego. Do działań rowerowych w połowie dekady dołączyli ekolodzy z ówczesnej Fundacji Oławy i Nysy Kłodzkiej (obecnie: Dolnośląskiej Fundacji Ekorozwoju). Od początku zdawano sobie sprawę, że głównym celem muszą być gabinety urzędnicze. Początkowo petycje rowerowe odbijały się bez echa od zamkniętych na rowerową ideę urzędniczych umysłów, a zdarzało się, że i dosłownie od, zamkniętych przed rowerzystami, drzwi Urzędu Miejskiego. Przełom nastąpił w 1995 roku. Dzięki korzystnej koniunkturze politycznej, Rada Miejska podjęła uchwałę o rozwoju ruchu rowerowego, by w 1996 r. uchwalić "Program 100 kilometrów ścieżek rowerowych". Projekt, choć bardzo daleki od doskonałości, jak na warunki polskie miał charakter pionierski i nie stanowił precedensu w żadnym innym z naszych dużych miast. Jak się okazało niebawem: kilometrów ścieżek rowerowych nigdy nie przybywało w tempie zgodnym z pierwotnym planem.

Rowerzystom nie pozostało nic innego, jak zewrzeć szeregi i wypracować wspólną płaszczyznę współpracy, aby ich interes nie był podejmowany jedynie przy sprzyjającej sytuacji na arenie politycznej (choćby podczas wyborów). Tak oto w 2001 roku z inicjatywy Polskiego Klubu Ekologicznego została powołana do życia Koalicja Rowerowy Wrocław (www.rowery.eko.wroc.pl), skupiająca cztery organizacje pozarządowe: Dolnośląską Fundację Ekorozwoju, Dolnośląskie Towarzystwo Cyklistów, Stowarzyszenie "Zielona Kultura", jak i osoby niezrzeszone oraz samych założycieli. Porozumienie NGO-sów dało szansę na jednogłośne przemówienie w sprawie rowerowej, a także stało się strategicznym skupieniem rozproszonych sił posiadających ten sam cel. Wszystkie organizacje miały za sobą doświadczenia na tym polu:

Dolnośląskie Towarzystwo Cyklistów już w 1994 roku opracowało pierwszą koncepcję systemu tras rowerowych oraz dysponowało wieloletnim doświadczeniem w organizowaniu imprez rowerowych.

Polski Klub Ekologiczny, oprócz organizacji "Dni bez Samochodu", prowadził, we współpracy z niemieckimi partnerami, modelowe projekty promujące zrównoważony transport.

Stowarzyszenie "Zielona Kultura" prowadziło kampanię "Wrocław miastem rowerów", m.in. poprzez serwis rowerowy na www (www.rowery.uni.wroc.pl), a Dolnośląska Fundacja Ekorozwoju, mająca na swoim koncie skuteczny lobbing polityczny "Programu 100 km", za pieniądze pozyskane od sponsorów wybudowała parkingi rowerowe w przeszło jednej trzeciej szkół wrocławskich oraz opracowywała społeczne raporty o stanie infrastruktury rowerowej w mieście.

Tak oto, w duchu idei zrównoważonego rozwoju, Koalicja podjęła systematyczne działania mające na celu zwiększenie udziału rowerów w systemie komunikacyjnym miasta. Jasnym jest, że przełamywanie stereotypów o znaczeniu komunikacji rowerowej, a czasem wręcz: kruszenie betonu urzędniczej niechęci, odbywa się zwykle powoli. Proces udziału społecznego w tworzeniu polityki rowerowej miasta został już uruchomiony. Rozmowy prowadzone z decydentami w ramach Okrągłego Stołu Rowerowego, spotkania robocze w Zarządzie Dróg i Komunikacji, warsztaty dla projektantów, opiniowanie projektów infrastruktury rowerowej, społeczne raporty o stanie ścieżek są jego ważnymi elementami. Choć skupianie się na sprawach technicznych pochłania wiele energii i jest niezbędne, Koalicja nie zapomina o budowaniu społecznego poparcia dla sprawy. Lista mailingowa, serwis w sieci www oraz forum internetowe (http://forum.woo.prv.pl) są doskonałym sposobem na dotarcie do dużej liczby ludzi. Dzięki temu sami zainteresowani mogą wyrazić swój głos oraz dowiedzieć się, z pierwszej ręki, jakie działania podejmują ich reprezentanci. W razie potrzeby mogą także wywierać naciski na decydentów, którzy muszą się liczyć z głosami wyborców. I choć współpraca z urzędami na różnych szczeblach ciągle napotyka na problemy, można dziś śmiało stwierdzić, iż w ciągu tych 2 i pół roku Koalicja stała się poważanym ciałem opiniotwórczym w kwestiach rowerowych.

Statystyki wskazują, że mamy ponad 100 kilometrów tras dla rowerów. Osiągnięcie to bez wątpienia stawia Wrocław na czele krajowego peletonu oraz daje impuls do dalszego wzrostu ruchu rowerowego w mieście. Niestety, lwia część istniejących ścieżek dalece się rozmija z zachodnimi standardami, które są przecież owocem wiekowych doświadczeń (patrz: holenderska "biblia" dla projektantów infrastruktury rowerowej "Postaw na rower"*). Owocuje to niską jakością produktu. Miastu ciągle brakuje także koncepcji systemu tras rowerowych, czego najlepszym dowodem jest brak ścieżki na głównym szlaku z dzielnic północnych Wrocławia - przebudowanej ulicy Jedności Narodowej. Choć urzędnicy byli zdania, że projekt trasy jest tu niemożliwy do realizacji, po interwencji Koalicjantów u Prezydenta Miasta okazało się, iż w sporze tym wystarczy głównie dobra wola. Miejmy nadzieję, że ten precedens walczącym o ścieżki przysłuży się choćby w kwestii dopuszczenia do poruszania się rowerów po ulicy Szewskiej (docelowo miała ona zostać wyłączona z ruchu samochodowego).

Ostatnie lata notują zauważalny gołym okiem wzrost liczby rowerzystów na ulicach miasta. Czynników tego stanu jest wiele i trudno tu ocenić, który ma większy wpływ: moda z Zachodu, rosnąca świadomość ekologiczna, kontrkultura, polepszająca się - bądź co bądź - infrastruktura, pauperyzacja części społeczeństwa, pragmatyzm. W końcu jazda samochodem przez wiecznie zakorkowany Wrocław nie jednego kierowcę wyprowadza z równowagi, wcale nie mniej narzekają też klienci komunikacji zbiorowej. Tak czy inaczej: pokłosiem tego procesu jest fakt, że pojawiają się także coraz to nowe oddolne działania prorowerowe. Jedną z najbardziej spektakularnych i głośnych akcji stała się w ostatnim czasie "Masa Krytyczna" (Critical mass, made in USA), będąca głosem ludu w walce o emancypację roweru w mieście. Comiesięczne przejazdy rowerowe, odbywające się na zasadzie happeningu i zabawy, mają często w sobie ducha surre alizmu Pomarańczowej Alternatywy, a to za sprawą atmosfery generowanej przez specyficzne zaangażowanie w imprezę funkcjonariuszy Policji (więcej na: www.masa.wroclaw.net.pl).

Niemniej, obecna otwartość najwyższych władz miejskich na współpracę ze środowiskiem rowerzystów rokuje na poważne i konstruktywne podejście do sprawy. Pojawiają się szanse dla implementacji zachodnich wzorców współpracy i zasad rozwoju ruchu rowerowego - na grunt wrocławski. Taki właśnie cel przyświeca wspólnemu projektowi prorowerowemu Dolnośląskiej Fundacji Ekorozwoju i Umweltzentrum Dresden, prowadzonemu w ramach programu Fundacji Batorego "Partnerstwo miast i obywateli", dzięki funduszom pochodzącym z Fundacji im. Roberta Boscha. Nie dalej jak w listopadzie 2003 wrocławianie i drezdeńczycy, pochodzący ze środowisk naukowych, urzędniczych i pozarządowych spotkali się na konferencji "Znaczenie ruchu rowerowego w Dreźnie i we Wrocławiu". Udział w konferencji mógł być bardzo pouczający. Okazało się, że w Dreźnie nikt nie ma już absolutnie wątpliwości, że konieczne jest zdecydowane ograniczanie ruchu samochodowego, a ruch rowerowy jest w Centrum miasta jak najbardziej pożądany. Władze w Niemczech już wiedzą, że skutecznej polityki rowerowej nie da się urzeczywistnić bez społecznej pomocy samych zainteresowanych. W Polsce podobne prawdy wciąż natrafiają na opór mentalny, a przecież wynikają one bezpośrednio z potrzeby wywiązania się z norm unijnych dotyczących czystości powietrza i hałasu, które od maja będą nas również dotyczyć. Unia na szczęście może być także źródłem pieniędzy potrzebnych na odpowiednie inwestycje, jeśli tylko dorobimy się we Wrocławiu solidnej koncepcji.

Chociaż rowersom przyświecają szczytne idee zrównoważonego rozwoju, to ich postulaty można dziś sprowadzić do lakonicznego stwierdzenia, iż domagają się traktowania komunikacji rowerowej z takim samym zaangażowaniem i powagą, jak samochodowej. Daleka droga ku temu, jeśli traktuje się rowerzystów jak natrętny margines, lecz konsekwentne natręctwo także musi przynieść kiedyś wreszcie skutki.

Kropla drąży skałę - rzec by można, patrząc na historię poczynań organizacji społecznych, które coraz częściej postrzegane są przez władze jako odpowiedni partner do rozmów. Zmiana mentalności decydentów jest najtrudniejszą przeszkodą na drodze emancypacji roweru. Na szczęście znaczny wpływ na ten proces mają dziś pozytywne trendy i wzorce z Zachodu. W Holandii już ponad 100 lat temu organizacje rowerzystów potrafiły wpływać na dotyczące ich regulacje prawne. Powoli także i u nas dopuszcza się cyklistów do współdecydowania o ich własnych problemach. To rokuje na przyszłość, zważywszy, że będzie ich coraz więcej. Cyklistów, miejmy nadzieję" :-).

Radek Lesisz

(współpraca: Cezary Grochowski)

Podręcznik dla projektantów infrastruktury rowerowej pt.: "Postaw na rower" jest nieodpłatnie udostępniany (w wersji elektronicznej) w Dolnośląskiej Fundacji Ekorozwoju.

fot. Łukasz Dąbrowski
fot. Radek Lesisz


[ Poprzedni | Spis treści | Następny]