Siedem grzechów głównych małej retencji

Ślepota i bezmyślność

Klapki na oczach ma ten, kto rozumie małą retencję tylko jako budowę zapór i zbiorników zaporowych na rzekach. Ślepy jest ten, kto nie dostrzega roli torfowisk - "lądowych jezior", gromadzących niekiedy więcej wody, niż jeziora prawdziwe.

Ślepotą i bezmyślnością jest, gdy stosuje się sztampowe rozwiązania sprzed kilkudziesięciu lat, nie uwzględniając faktu, że przez te lata sztuka melioracji rozwinęła się ogromnie, przyswajając między innymi wiele z dorobku ekologii Ślepotą i bezmyślnością jest sięganie po projektantów, którzy kilkadziesiąt lat temu zatrzymali się i skamienieli w swoim fachowym rozwoju. Jakkolwiek głośno ryczą mamuty polskiej "melioracji", nie ma już dla nich miejsca w świecie żyjącym zgodnie z ideą zrównoważonego rozwoju.

Bezmyślnością jest zaniedbanie wnikliwego zastanowienia przed podjęciem jakiegokolwiek działania, w tym nie wykonanie jakiejkolwiek z potrzebnych analiz. Bezmyślnością jest, gdy nie zbada się flory i fauny miejsca, w którym chce się zlokalizować jakąkolwiek inwestycję. Tym samym jest także zaniedbanie zastanowienia się nad jej rzeczywistym wpływem na dalsze otoczenie oraz na wody podziemne. Bezmyślnością jest zaniedbanie obliczeń hydrologicznych i udokumentowania, czy jest do dyspozycji dość wody, by zrealizować nasz projekt.

Pycha

Przyrodnicze doświadczenie uczy, że poprawić i ulepszyć da się tylko to, co przedtem zniszczył człowiek. Nie da się poprawić meandrów naturalnej rzeki. Nie da się ulepszyć naturalnego, nie zniekształconego torfowiska.

Nam się jednak z reguły wydaje, że wiemy lepiej. Że naszą misją jest cywilizowanie i ulepszanie przyrody. To w myśl tej idei nasi poprzednicy odwadniali bagna, prostowali rzeki i wycinali lasy łęgowe (niektórzy robią to do dziś). To po ludziach ogarniętych pychą ulepszania przyrody musimy dziś poprawiać. Nie powtarzajmy ich zadufania.

Często myślimy także, że nasza wiedza zawodowa upoważnia nas by dobrze manipulować przyrodą. Od tej zawodowej pychy nie jest wolny nikt - ani leśnicy, ani przyrodoznawcy, ani melioranci. Retencja jest przedsięwzięciem kompleksowym. Miejmy świadomość, że nie znamy się na wszystkim, co trzeba tu wiedzieć. To nie jest takie proste. Nie wystarczy wystawić tamy w poprzek strumienia. Potrzebujemy wiedzy mądrego przyrodnika, hydrologa i hydrotechnika. Nie żałujmy wysiłku i czasu, by pytać się ich o zdanie.

Gigantomania

Kilkudziesięcio- lub kilkunastohektarowe zalewy, miliony metrów sześciennych wody w nich zgromadzone... Przyrodniczy efekt takich przedsięwzięć jest często jednoznacznie szkodliwy, a zawsze bardzo wątpliwy. Także ich skutki hydrologiczne często w znacznym stopniu odbiegają od oczekiwań i założeń projektantów. Czy nie lepiej zrobić kilkadziesiąt małych obiektów ?

Niszczycielstwo

Pod szczytnym hasłem małej retencji zniszczono już w Polsce niejedno cenne przyrodniczo torfowisko. Niejeden mszar i mechowisko zalano spiętrzonymi wodami rzeki. W niejednym torfowisku wykopano rybne stawy, uważając i głośno krzycząc, że jest to działanie przyczyniające się do retencji wody. Niejeden bystry, zywy strumień lub naturalną rzekę zamieniono w martwą kaskadę zaporowych zbiorników... Niejedne ptasie lęgi przepadły, bo koparka wjechała w ich rejon wiosną, by np... unaturalnić koryto rzeki. Nie powielajmy tych błędów.

Sztuczność

Proste koryto uregulowanej rzeki, równe skarpy jej brzegów, betonowe progi i tamy rażąco kontrastują z naturalnym krajobrazem. W ten sposób niszczono naturalną retencję wody. Tak nie da się jej skutecznie odtworzyć. Betonowe rozwiązania to dowód, że beton ma się również w głowie.

Drożyzna

Mała retencja jako hasło jest modna. Pod tym hasłem bez kłopotu można uzyskać środki finansowe na realizację przedsięwzięć. Ich dostępność sprawia często, że wydajemy je rozrzutnie.

Ale czyjekolwiek by to nie były pieniądze, pamiętaj że zawsze można wydać je lepiej. Dostępna pula środków, choć niemała, nie jest nieograniczona. Grzeszy, kto nie poczuwa się do moralnego obowiązku ich oszczędzania i optymalnego wykorzystania - bo tym samym inne, ważne dla ochronienia pełni różnorodności przyrody zadania nie zostaną zrealizowane. A przyroda - choć to slogan - jest rzeczywiście naszym wspólnym dobrem. Powiem więcej jest częścią Nas, tak jak My jesteśmy jej częścią - niezależnie od tego co o tym myślimy.

Niewykorzystanie rezultatów

Jeżeli mieliśmy dobry pomysł, jeżeli coś nam się udało - nie można tego zmarnować. A jakże często o takim sukcesie wiemy tylko my i nikt więcej... Wysiłek "autoreklamy" zakończonego sukcesem przedsięwzięcia nie jest wielki w stosunku do jego realizacji. A dzięki niemu inni dowiedzą się, jak takie rzeczy robi się dobrze, a my dowiemy się, że w tym dziele nie jesteśmy sami. Pozwólmy też odwzorowywać nasze sprawdzone rozwiązania. Wysiłek innych nie bęzie w ten sposób skierowany na rozwiązywanie już rozwiązanych problemów, ale na to, co wciąż jeszcze pozostało nierozwiązane. Popełni grzech zaniechania, kto tych możliwości nie wykorzysta.

Inne "biblijne" porady
Do strony głównej Lubuskiego Klubu Przyrodników