Ekoregion Ujście Warty, czasopismo regionalne      [LKP Home Page]
['Ekoregion Ujście Warty' - Home Page]
[Park Krajobrazowy i Narodowy Ujście Warty - Home Page]
[Spis treści tego nr (7)]

Ireneusz Raff
A może by tak... tramwaj konny?

Sieć tras rowerowych wokół Kostrzyna jest gęsta. Jest ich osiem. Opisane są w książce "Ujście Warty- Przewodnik turystyczny". Zbigniew Rudziński, szef gorzowskiego PTTK, biorący udział w przygotowaniu przez Euroregion "Pro Europa Viadrina" nowej mapy z zaznaczonymi także trasami rowerowymi, zapewnia, że tras jeszcze przybędzie.
Moda na turystykę aktywną wymusza przygotowanie atrakcyjnych szlaków, spełniających wymagania ich potencjalnych użytkowników. Duża różnorodność, pod względem krajoznawczym i technicznym, charakteru szlaków, gwarantuje zaspokojenie gustów szerokiej rzeszy turystów. Dla jednych ważna jest historia, inni chcą poznawać przyrodę. Niektórzy chcą jeździć po bezdrożach, ale i nie brakuje zwolenników równych nawierzchni. Najwięcej jest jednak, jak zwykle, wszechstronnych, którzy chcieliby mieć wiele w jednym.
Naszym najbardziej uniwersalnym szlakiem rowerowym jest, prowadząca wałami przeciwpowodziowymi, trasa wokół Parku Narodowego "Ujście Warty". Walorami jej są najwyższej jakości atrakcje historyczne i przyrodnicze. Jadąc nią, lub tylko nieznacznie z niej zbaczając, mamy zapewniony program wycieczki nawet na parę dni. Kostrzyńska Twierdza, joannicki Słońsk, Park Drogowskazów w Witnicy, ślady Fryderyka Wielkiego w Dąbroszynie, i ptasie królestwo na warciańskich rozlewiskach, to tylko główne atrakcje na tym szlaku. Rowerzysta ma na trasie możliwość znalezienia noclegu w gospodarstwach agroturystycznych i w hotelach, bez problemu może uzupełnić spalone kalorie w istniejących punktach gastronomicznych. Wydawałoby się, że można spotkać tłumy zadowolonych rowerzystów, już przemierzających tę trasę, ale tak nie jest.
Najprawdopodobniej powód takiego stanu rzeczy tkwi w tym, że międzynarodowa trasa nr 22 prowadząca z przejścia granicznego w Kostrzynie w głąb Polski, już po remoncie, jest bardzo chętnie wykorzystywana przez automobilistów przekraczających w Kostrzynie granicę. Kto choć raz próbował pojechać rowerem z Kostrzyna do Słońska, ten jadąc po raz drugi urasta do roli bohatera lub szaleńca. Spieszący się biznesmeni, siedzący w pędzących autach, rowerzystów mają za zawalidrogi, i trąbiąc na nich, lub przejeżdżając niebezpiecznie blisko, dają im to wyraźnie odczuć.
Jesienią 1998 roku WWF (Światowy Fundusz na Rzecz Przyrody) zaprosił lokalnych liderów do opracowania koncepcji rozwoju turystyki w "Ujściu Warty". Grono złożone z przedstawicieli okolicznych samorządów i instytucji oraz organizacji pozarządowych, wspólnie zaplanowało, przebieg szlaków rowerowych, uwzględniając wszelkie uwarunkowania techniczne, mogące mieć wpływ na ich funkcjonalność. BTE-berlińska firma konsultingowa, w opracowanej na tej podstawie "Koncepcji rozwoju turystyki w Ekoregionie Ujście Warty", zaproponowała, aby z Kostrzyna do Słońska, szlak rowerowy przebiegał, biegnącym równolegle do ruchliwej szosy torowiskiem, przebudowanym na ścieżkę rowerową. Już wtedy było wiadomo, że kolej, ze względu na małą rentowność linii, zamierza zlikwidować ruch pociągów na tym odcinku.
Upłynęło trochę czasu ...i w Gazecie Lubuskiej z 7 IX 2001 mogliśmy przeczytać, w artykule pt. "Tory do likwidacji", taką wypowiedź dyrektora Zakładu Infrastruktury Kolejowej w Gorzowie
Wlkp., p. Leszka Witczaka: "-Likwidacja odcinków lini nie oznacza ich demontażu, zlikwidowana linia zostanie po prostu wykreślona z naszej ewidencji.", i dalej -"Zlikwidowana linia może być nieodpłatnie przekazana samorządom. Samorząd może podarowany majątek zagospodarować w dowolny sposób.", i jeszcze dalej-"Demontaż torów, przez kolej, nie wchodzi w rachubę przede wszystkim ze względu na koszty".
Nawet najlepszy pomysł musi doczekać swego czasu realizacji. A może by tak..., biorąc pod uwagę to, co powiedział dyrektor Witczak, w 2002 roku, zrobić dwa w jednym. Demontaż torów jest kosztowny, dlaczego by ich nie zostawić kładąc między szynami płyty, lub warstwę wypełniającą, na wierzchu stosując warstwę trudno ścieralną, korzystając z rady pana Rogulskiego, kierownika transportu MZK w Gorzowie Wlkp., praktyka od tramwajów. Cóż można zyskać z takiego potraktowania torowiska? Tytuł i treść artykułu sugerują odpowiedź. - uruchomienie tramwaju konnego i jednocześnie ścieżki rowerowej o szerokości 143,5 cm., dającej możliwość minięcia się dwóm rowerzystom. Rodzą się kolejne pytania. Czy tramwaje konne i rowerzyści na jednej drodze to niebezpieczeństwo? Jeżeli nawet ktoś dopatrzy się takiego, to przecież każdemu wiadomo, że konne tramwaje jadą powoli i mają donośne ręczne dzwonki, a rowerzyści to ludzie sprawni, bez problemu potrafiący zsiąść z roweru i ustąpić pierwszeństwa kolorowemu pojazdowi. Można stwierdzić, że nie wszędzie muszą jeździć rowery, jednak życie nie zna próżni i nasze zaniechanie niczego nie rozwiąże.
Jazda na rowerze jest nie tylko przyjemnością, ale także alternatywą dla współczesnego trybu życia, coraz bardziej pozbawiającego człowieka codziennej aktywności fizycznej. We wspólnym interesie jest stwarzać warunki sprzyjające poprawie zdrowia społeczeństwa. Dotowanie rekreacji, to konstytucyjny obowiązek samorządów. Mając ponadto na uwadze konieczność prowadzenia działań zmierzających do zmniejszenia bezrobocia, nie powinni lokalni decydenci zlekceważyć turystyki, na ktorej da się nieźle zarobić, ale dopiero po sfinansowaniu niezbędnych inwestycji.
Tak się składa, że podmiotowy tor administracyjnie znajduje się w gminie Górzyca, a nowa ścieżka połączyłaby Miasto Kostrzyn i Gminę Słońsk, jednocześnie dając możliwość dotarcia turystom, po naszej trasie, przez prom w Kłopotowie, do Gminy Witnica. Z tego wynika, że interes w udrożnieniu tego szlaku mogą mieć gminy poza którymi leży ta ścieżka. Nie są to jednak wszystkie fakty. Planowane jest zwiększenie ilości polsko-niemieckich przejść granicznych. Bardzo głośno mówi się o turystycznej przeprawie promowej na Odrze w okolicy Górzycy. Nasuwa się pytanie, czy wielu turystów chciałoby pojechać z Górzycy obejrzeć ptasi raj, nie rezygnując ze spokojnego charakteru wycieczki, która biegłaby do tej pory, mało uczęszczanymi bocznymi drogami?
Nie jest tanie zaadoptowanie torowiska na ścieżkę rowerową, jednak jeżeli byłaby to wspólna inwestycja, czterech zainteresowanych gmin, a w głównej mierze finansowana z funduszy unijnych, to jej realizacja mogłaby mieć miejsce przed wejściem Polski do Uni Europejskiej.
Po zbudowaniu ścieżki, przeprowadzenie przetargu na prowadzenie linii tramwaju konnego, wyłoniłoby dzierżawcę toru, spłacającego poniesione przez gminy koszty, a zwiększona ilość turystów pozwoliłaby wzbogacić się aktywnej części lokalnej ludności, chcącej sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na usługi turystyczne. W Gazecie Lubuskiej z 18 V 2002 w artykule "Niemcy nas przewiozą" możemy znaleźć informację, że Kolej Niemiecka (DB) chciałaby obsługiwać linie kolejowe po polskiej stronie. W artykule czytamy: "Istotne jest także utrzymanie niektórych szlaków chociażby dla celów turystycznych". Może lepiej sami zadbajmy o przewożenie turystów, i nie czekajmy aż inni za nas zrobią niezbędne kroki, aby później z tego korzystać.
A gdyby tak jeszcze w Chyrzynie powstało centrum akwarystyczne , w którym można by zobaczyć co pływa w okolicznych rozlewiskach...? Ale po kolei, najpierw ścieżka i konny tramwaj. W to, że uda się utworzyć Park Narodowy "Ujście Warty", też niewielu wierzyło.


Uruchomienie na starym torowisku tramwaju konnego i jednocześnie ścieżki rowerowej o szerokości 143,5 cm., dającej możliwość minięcia się dwóm rowerzystom, to pomysł do poważnego rozważenia.