Ekoregion Ujście Warty, czasopismo regionalne      [LKP Home Page]
['Ekoregion Ujście Warty' - Home Page]
[Park Krajobrazowy i Narodowy Ujście Warty - Home Page]
[Spis treści tego nr (6)]

Dla kogo Park?

W lipcu ubiegłego roku powstał Park Narodowy Ujście Warty. Jesienią, już, jak się nam zdawało, po okrzepnięciu Parku, wybraliśmy się, w towarzystwie grupki młodzieży i kilku dziennikarzy, na krótką wycieczkę wzdłuż jego wschodniej granicy. Po wjechaniu na wał przeciwpowodziowy za Słońskiem przed nami roztoczył się jak zwykle niezapomniany widok ciągnących się po horyzont rozlewisk. Po krótkiej pogawędce na temat wartości tego terenu i korzyści, jakie ochronie przyrody przyniesie utworzenie Parku rozstawiliśmy lunety i ......... nic. Jedynymi ptakami w zasięgu wzroku były trzy wrony spacerujące spokojnie po wysepce wśród rozlewisk. Zaraza jakaś, czy co? Jedziemy dalej - bez zmian. Za pompownią sprawa się wyjaśnia. Cały wał, jak okiem sięgnąć obstawiony panami z flintami. No, tłumaczę nieco zdziwionej młodzieży, tu nie ma Parku, jego granica zaczyna się kilkaset metrów dalej. Jedziemy dalej, do owej granicy - nic się nie zmienia, panowie obwieszeni ptasimi trofeami stoją dalej wzdłuż całej granicy Parku, aż po Kłopotowo. Tu już nie mam nic do powiedzenia.
Tydzień później. Kolega, członek Klubu, wybrał się z rodzinką (żona i dwoje dzieci w wieku przedszkolnym) na reklamowaną wszędzie ścieżkę dydaktyczną do Parku. Była jesień, więc spodziewał się tysięcy ptaków, o których przez całą drogę (150 km) opowiadał dzieciom (i żonie, którą wcale nie łatwo było namówić na ranne wstawanie). Minąwszy Słońsk wjechał na betonkę, słynne na całą Polskę ptasie Eldorado. I co? Nic. W zasięgu wzroku zero ptaków, natomiast przy wiacie będącej początkiem ścieżki tłumek myśliwych świętujących udane łowy.
Tydzień później. Grupka naukowców z Polski wschodniej pragnąca odwiedzić Park po drodze do Holandii. Po kilku dniach telefon co się tam u Was wyprawia, przy granicy Parku prawie że zostaliśmy ostrzelani!.
Po kilku dniach znów telefon. Ornitolog z Berlina, od lat odwiedzający rezerwat Słońsk - zaklina się na wszystkie świętości, że widział myśliwych w wysokich woderach rozstawionych wzdłuż całej betonki 2-3 km w głąb Parku, aż po leżącą w centrum wiatę obserwacyjną. Mówię mu - niemożliwe, przewidziało Ci się! Pytam ludzi w Słońsku - Panie, nie takie rzeczy tu się wyprawiają.
Pytam więc dziś w tym miejscu, publicznie i otwarcie. Po co tworzy się obszar chroniony o najwyższej randze - rezerwatu czy parku narodowego? Po co zgłasza się je do międzynarodowej konwencji Ramsar, chroniącej tereny najcenniejsze dla ptaków wodno - błotnych? Po co zatwierdza się ustawy - o ochronie
przyrody czy prawo łowieckie? Czy ustawiczna kanonada wokół najcenniejszej w zachodniej Polsce ostoi ptaków wodnych, to najnowsza metoda ich ochrony? Może ktoś odpowie mi na te pytania?

Andrzej Jermaczek