Bociek, biuletyn Lubuskiego Klubu Przyrodników      [LKP Home Page]
[Bociek Home Page]
[Spis treści tego nr (1/2002)]

Matemblewo

W bezpośrednim sąsiedztwie Gdańska położone jest Matemblewo, do niedawna pełne atmosfery kontemplacji sanktuarium Matki Boskiej Brzemiennej, obecnie już tylko wspomnienie dawnych spokojnych czasów. Kiedyś, dla wielu Gdańszczan miejsce docelowe kameralnych wycieczek o charakterze religijnym lub krajoznawczym, bądź jedno i drugie. W latach 90., a zwłaszcza w okresie schyłkowym dekady, jaskrawy przykład braku poszanowania obowiązującego prawa oraz odejścia od przestrzegania norm sprawiedliwości i uczciwości. W dwóch miejscach oddalonych od siebie o kilkaset metrów, tj. w enklawie śródleśnej łąki przy sanktuarium, na której zlokalizowano fragment ołtarza papieskiego z sopockiego hipodromu oraz na byłych gruntach przyleśnych gospodarstwa Lasy Państwowe - terenu umiejscowienia prominenckiego osiedla, zlekceważono wszystko i wszystkich. Pokazano, kto rządzi, a komu przystoi słuchać i milczeć. Obie inwestycje, przy realizacji których bezwzględnie i świadomie naruszono prawo (przy przychylnej postawie władz i ośrodków opiniotwórczych), różniły się nasileniem rozgłosu. O ile osiedle stało się - dzięki dziennikarzom "Gazety Wyborczej" - słynne na całą Polskę, o tyle historię ołtarza, wybudowanego bez zachowanie wymaganej prawem minimalnej odległości 30 m (było ok. 5 m) od ściany lasu (granica Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego) wyciszono po pierwszym artykule prasowym. Obie sprawy skończą się najprawdopodobniej podobnie, tj. czymś w rodzaju przedawnienia i przypieczętowania stanu. Przyroda, krajobraz i walory kulturowe tych miejsc, zdewastowane w obu przypadkach, skargi nigdzie nie wniosą.
Mroźne, pochmurne popołudnie styczniowe, jedno z pierwszych w uporczywie reklamowanym trzecim tysiącleciu. Wybieram się z młodszym Synem do Matemblewa. Pętla autobusowa. Nieopodal, na obszarze nie istniejących już ugorów i pastwisk, tkwią świeżo wybudowane, szeregowe domy, niemi bohaterowie artykułów prasowych. To część prominenckiego osiedla, może ta mniej prominencka, choć i tutaj wśród mieszkańców można znaleźć doradcę byłego Premiera. Teren pod budowę wyczarowano w magiczny sposób - grunty administrowane przez Lasy Państwowe (one nie są własnością tej instytucji!) przekazano prywatnej spółdzielni budowlano-mieszkaniowej w zamian za inne tereny leśne wykupione przez nią wcześniej na terenie całego województwa pomorskiego. O możliwości wykonywania tego typu transakcji z tego typu skutkiem, tj. przekazaniem gruntów na cele nieleśne (komercyjne), nie uczono mnie na zarządzaniu gospodarstwem leśnym czy też ekonomice leśnictwa. Co ciekawsze - ja naprawdę starałem się słuchać wykładowców bardzo uważnie. Wykonuję zdjęcie, czując się trochę jak w latach 70., gdy ciągle jeszcze obowiązywał zakaz fotografowania tzw. miejsc o znaczeniu strategicznym. Drogą prowadzącą przez skrawek lasu przemieszczamy się w kierunku śródleśnej enklawy, na parking pod ulubioną jabłoń. Utrwalam na kliszy kapliczkę Matki Bożej, umiejscowioną na wzgórku naprzeciwko leśniczówki Matemblewo. Jeszcze nie tak dawno, przed narodzeniem mojego starszego (14-letniego) Syna, gdy przyjechałem tutaj, aby dać odpocząć nadwyrężonym pobytem Żony w szpitalu nerwom, zastałem ciszę i spokój. Obecnie jest inaczej. Inwestycja goni inwestycję. Ruch i niepokój. Jak wieść niesie, nawet żywot leśniczówki jest niepewny. Niewykluczone, że zostanie przekazana - podobnie jak większość przyległych łąk i gruntów ornych na wyższe, inne niż leśne, cele. Opieka nad lasem i terenami przyleśnymi takim wyższym celem najwyraźniej nie jest. Gdzie się w tym wszystkim zapodział miejscowy Nadleśniczy z ustawową samodzielnością w prowadzeniu spraw ochrony przyrody na terenie Parku Krajobrazowego? A z nim (i jego otuliną) mamy tu do czynienia. Dokąd umknęła Dyrekcja Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego? A może wypowiada się w obronie przyrody, tylko że ledwie słyszalnym głosem?
Idziemy na łąkę, czy też już może nie na łąkę - okaże się wiosną po stopnieniu śniegu. Czy pokryta trawą, czy utwardzona żwirem - jest to już raczej plac, otoczony usypanym wałem ziemi, na którego zwieńczeniu porozmieszczano kilkanaście rzeźb współtworzących w 1999 r. ołtarz papieski na sopockim hipodromie. Wiele z nich powstało z wyciętych okazałych przydrożnych lip pomorskich, o rozmiarach pomnikowych. Nikt się tym faktem jednak wówczas nie martwił, więc tym bardziej teraz nikt się tym nie przejmuje.
Wracamy do leśniczówki. Nieco ponad nią, na przyległym wzgórzu, prześwitują między drzewami nigdy nie obserwowane tutaj przeze mnie budynki. Dopiero po chwili domyślam się, że to inny, bardziej zindywidualizowany fragment prominenckiego osiedla zagląda w święty onegdaj zakątek. Podchodzimy na sąsiednie wyniesienie terenu, aby spojrzeć z bliska. Budynki o różnym stopniu zaawansowania prac budowlanych, ciężki sprzęt, także dźwig, wykopy. Nieopodal, na nie zajętym jeszcze pod budowę terenie - stara ambona myśliwska. Nie przepadam za tego typu konstrukcjami, ta jednak stanowi ostatnią kulturową ostoję swojskości w tym wycinku krajobrazu. To wszystko na gruncie nie tak dawno państwowym, czyli należącym także do nas.
Znowu wracamy do leśniczówki i kapliczki. Wszystko wskazuje na to, że pozbawiono nas, Gdańszczan, spokojnego kameralnego Matemblewa, serwując w nim zamiast tego niepohamowaną ekspansję inwestycyjną. Tyle tylko, że my żyjemy w tym mieście tu i teraz, tu będą żyli nasi potomkowie i każdy fragment względnie wolnej przyrody i wyciszonych zakątków o charakterze historyczno - kulturowym ma dla nas i będzie miał dla naszych następców niebagatelne znaczenie. W imię jakiego prawa zabiera się nam tego typu miejsca ?

Sławomir Zieliński



Dla nas

Zdaniem byłego dyrektora generalnego lasów państwowych, pana K. Tomaszewskiego, wymiana administrowanych przez Lasy przyleśnych gruntów rolnych, łąk oraz pastwisk (i przekazanie ich pod budownictwo mieszkaniowe) na wykupione gdzieś daleko przez prywatną firmę lasy prywatne, to transakcja "słuszna z przyrodniczego punktu widzenia" (Gazeta Morska 20 III 2001). Zamianę taką przeprowadziła RDLP w Gdańsku za zgodą Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych i dwóch ministerstw: środowiska i skarbu. Pozbyto się malowniczej półenklawy gruntów nieleśnych przylegających do granicy Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego na rzecz prominenckiego osiedla (o którym głośno od Bałtyku po Tatry), w zamian za bliżej niesprecyzowane lasy prywatne, wykupione wcześniej przez inwestującą w wyżej wymienione osiedle spółdzielnię.
Najważniejszy onegdaj urzędnik do spraw lasów w Polsce skwitował tę kuriozalną transakcję równie kuriozalnie: "pozbyliśmy się bezużytecznych dla nas gruntów w mieście, a zyskaliśmy lasy". Nie wiem, o jakich "nas" tu chodzi. Z pewnością nie o tę część przyrodniczo wrażliwej społeczności Trójmiasta, która umie docenić walory przyrodnicze i rekreacyjne tego typu miejsc. Z pewnością także nie o liczne gatunki współtworzące wolną przyrodę, które swoje bytowanie zawdzięczają mozaice wzajemnie powiązanych i uzupełniających się ekologicznych układów: kompleksy leśne ekotony zbiorowiska przyleśne.
Używając retoryki pana dyrektora proponuję, gdyż jest to ponoć słuszne z leśnego punktu widzenia, aby pozbyć się wszystkich tzw. gruntów nieleśnych administrowanych przez Lasy Państwowe w Polsce, gdyż są one dla "nas" bezużyteczne. Trzeba wymienić je koniecznie na wykupione wcześniej przez rozmaitej maści grupy biznesu lasy prywatne, w bliżej nieokreślonych zakątkach kraju. Czysty zysk, gdyż zyskujemy lasy. Natomiast społeczeństwu, będącemu de facto właścicielem mienia administrowanego przez LP, proponuję zaserwować jakiś kolejny banał o nas i o tym, co dla nas dobre, a co złe.

Sławomir Zieliński