TO
złotostockie
zło

Wydobycie kopalin w średniowieczu

Prawdopodobnie, nazwa miejscowości Otmuchów - leżącej nad jeziorem w woj. Opolskim, wiąże się z górnictwem i hutnictwem złota w odległym o kilkanaście kilometrów Złotym Stoku (woj. Dolnośląskie).

Najstarsze zachowane dokumenty mówiące o osadzie górniczej, w której wydobywa się złoto nazywanej Richensteyn (Reichenstein itp.) - "bogaty kamień" pochodzą z XIII w. W tych czasach wydobytą rudę rozdrabniano i oddzielano od skały płonnej. Następnie układano w stosy na przemian z węglem drzewnym i okładano balami drewna. Później stosy te podpalano. Ponieważ złoto złotostockie występowało głównie w rudzie arsenowej lelingicie (FeAs2) i arsenopirycie (FeAsS) do atmosfery dostawały się duże ilości arsenowodoru i dwutlenku siarki, a z dalszych procesów hutniczych również opary ołowiu. Przy przeważających zachodnich kierunkach wiatrów prawdopodobne jest, że większość tych trujących zanieczyszczeń opadała kilka kilometrów za Paczkowem czyniąc tę okolicę wolną od owadów - wolną "ot muchów".

Stan taki utrzymywał się do wyczerpania zasobów złota, czyli do końca XVII w. W 1709 r. uruchomiono produkcję arszeniku (As2O3) na skalę przemysłową, a złoto stało się produktem ubocznym. Dzięki temu Złoty Stok stał się kolebką światowej metalurgii arsenu. W latach 1960-61 zaprzestano również wydobycia i produkcji arsenu ze względu na spadek zapotrzebowania na jego produkty i konkurencji innych państw, zwłaszcza Szwecji.

Pozostałe po pracach górniczych i hutniczych odkrywki, wejścia do szybików i szybów oraz szlaka zarosły lasem a najmłodsze, kilkudziesięcioletnie wypałki i szlamy uległy zadarnieniu. Rozwinął się inny profil produkcji (obecnie Zakłady Tworzyw i Farb), sporo ludzi prowadzi własną działalność gospodarczą, usługową i rolniczą. Zapomniano o obiegowej w PRL-u opinii o Złotym Stoku jako mieście zatrutym arszenikiem. Wydawać by się mogło, że po tych dawnych czasach pozostała jedynie prawda historyczna i urok tego miasta, przyciągające ludzi. Dostrzeżono inne bogactwa tej ziemi: niezwykle malownicze położenie na stokach Gór Złotych włączonych do Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego, lasy (lesistość powyżej średniej krajowej!), różnorodność gatunków flory (ilość chronionych gatunków roślin porównywalna jest z Parkiem Narodowym Gór Stołowych - 35 w tym 8 gatunków z rodziny storczykowatych) i fauny, zdrowy mikroklimat, ciszę, bliskość innych miejscowości uzdrowiskowo-wypoczynkowych. Uwzględniając to wszystko oraz oczekiwania i chęci mieszkańców, należałoby dążyć do rozwoju szeroko pojętej turystyki nastawiając się na rozbudowę własnej bazy hotelowo-gastronomicznej. Nawet zrobiono krok w dobrym kierunku i w byłej kopalni złota i arsenu powstała podziemna trasa turystyczna. Okazało się jednak, że z tej inwestycji mieszkańcy mają tylko kłopoty a Gmina żadnych korzyści, ponieważ władza największy atut widzi w rozwoju przemysłu wydobywczego, zamiast w przemyśle turystycznym i z całych sił dąży do ponownego uruchomienia wydobywania złota!

Tysiącletnie doświadczenia wskazują, że miejscowość ta nigdy, nawet w czasach największej prosperity (XV, XVI w.), nie była większa i nie miała więcej mieszkańców niż obecnie (ok. 3500). Ocenia się, że od połowy XIII w. do 1961 r., czyli przez ponad 750 lat, wydobyto łącznie jedynie ok. 15 ton złota przy przeciętnej zawartości ok. 2,3 g Au w tonie rudy. W 1514 r. eksploatowano rudy o zawartości 11,4 g Au/t, w 1540 r. 15,0 g/t., a w 1744 r. 17,0 g/t. Pod koniec eksploatacji (lata 60) zawartość złota w rudzie spadła do 0,5 g/t.

Obecnie prowadzone badania wskazują, że z tony rudy można uzyskać przeciętnie 1-2 g złota! Przy współcześnie stosowanych metodach chemicznego ługowania Au cyjankiem potasu (Australia i USA) jest to nieznacznie powyżej dolnej granicy opłacalności, pod warunkiem, że robi się to w miejscu wydobycia. Przy takiej jego zawartości łatwo obliczyć ile samej tylko rudy trzeba wydobyć żeby uzyskać 1 tonę złota. A tych ton planuje się wydobyć kilkadziesiąt w krótkim czasie (ok. 10 lat). Łatwo też przewidzieć jakie skutki dla środowiska przyniesie działalność górnicza zwłaszcza, że coraz częściej słyszy się o kopalni odkrywkowej.

Najnowszym wynalazkiem władz Złotego Stoku jest "Program przedsięwzięć rozwojowych dla Miasta i Gminy Złoty Stok ...". Prawie 50% tego opracowania dotyczy budowy geologicznej, zasobów i perspektyw wydobycia kopalin na terenie Gminy. Po krytyce tego opracowania np. ze względu na nieaktualne dane i przedstawienie Gminy na tle nieistniejącego już woj. wałbrzyskiego, czy brak jakichkolwiek informacji na temat zagrożeń środowiska w związku z planami rozwoj przemysłu wydobywczego, zorganizowano spotkanie z jego autorami. Ludzie ci byli rozczarowani, że zadawane pytania dotyczą właśnie planowanego wznowienia działalności górniczej i marginalnym potraktowaniem innych kierunków rozwoju. Oczekiwali natomiast, że zostaną im darmowo podsunięte nowe pomysły, za które oni wezmą zapłatę. Broniąc swojej koncepcji podkreślali dobrodziejstwa, które przyniesie przemysł wydobywczy, bez czynienia szkód środowisku. Jedyną przeszkodą do osiągnięcia tego celu jest istnienie Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego. Jeden z nich otwarcie namawiał radnych do czynienia starań w celu likwidacji złotostockiej jego części lub zmiany charakteru tego obszaru, tak by można bez przeszkód rozwinąć przemysł wydobywczy na obszarze całej Gminy.

Jasne staje się zatem, dlaczego burmistrz Złotego Stoku od kilku lat uporczywie odmawia przystąpienia do inwentaryzacji przyrodniczej gminy, dlaczego nie chciał i nie chce utworzyć użytku ekologicznego w Wąwozie Kłodzkim w obrębie Śnieżnickiego PK - najcenniejszym fragmencie przyrody ożywionej Gminy (Kropla nr 1, 1998 r.) i dlaczego dopuścił tam do zniszczeń.

Polska etymologia wyrazu złoto wiąże się z jego żółtą barwą, sądzę jednak, że powinna również kojarzyć się ze złem jakie przynosi - "zło to, to zło". Zanosi się na to, że najnowsza historia dopisze nowy, związany z nim rozdział. Mam nadzieję jednak, że za jakiś czas inna opowieść, tym razem o nowej nazwie Złotego Stoku, nie będzie związana z dawnym nadaniem górniczym w jednym z pól wydobywczych, w którym spodziewano się znaleźć ogromne bogactwa i nazywanym "Bogatym Pocieszeniem", a kiedy niewiele tam znaleziono nazwanym "Złoty Osioł". Krótko mówiąc czy znowu Polak będzie przed szkodą i po szkodzie głupi?

Wojciech Giża

* Dziekoński T.,
Wydobywanie i metalurgia kruszców
na Dolnym Śląsku od XII do połowy XX w.
Ossolineum 1972, Wrocław.