Przemożna moc

Noc w noc ludzie poszukują granic swojego istnienia. Ktoś jęczy z rozkoszy, ktoś wiesza się na klamce. Ale większość zapada się w sen. W zapomnienie. W mroczny świat odreagowania niechcianych kompleksów, poniesionych klęsk i zwidów umysłu.
Niektórzy próbują potwierdzić swoje bycie tu i teraz przy pomocy przemocy. Pokazać siłę i moc. Udowodnić potrzebę swojego istnienia. Fałszywie sprawdzić się. Zawłaszczyć świat.
A w świecie przemoc staje się, w sposób oczywisty, coraz bardziej atrakcyjna i opłacalna. Interesy wielkich światowych korporacji coraz częściej poszukują źródeł swojej siły nie w lesie szybów naftowych, lecz telewizyjnych anten.
Dzięki nim, z dnia na dzień, w zdalnie sterowanym złudzeniu walki o dobro tracimy właśnie właściwe proporcje. Wytoczona niewiadomo komu wojna z terroryzmem przypomina bowiem strzelanie z armaty do muchy.
Nic to, że codziennie w setkach lokalnych, "nic" nieważnych dla nas, konfliktów umierają tysiące ludzi. Nic to, że jeszcze więcej istnień pochłania głód i choroby spowodowane brakiem dostępu do czystej wody. To takie banalne, za mało widowiskowe, i nieopłacalne.
Widzimy bowiem głównie to, co może przynieść zysk. Znamy oczywiście osoby nam bliskie i lokalne otoczenie. Ale wiedzę o szerszej, globalnej rzeczywistości czerpiemy głównie ze sponsorowanych tak, czy inaczej przekazów - filmów, audycji, publikacji, reklam.
Są one jedną z najpopularniejszych form publicznej przemocy. Na codzień, niechybnie wylewają się na ulice naszych miast. Atakują zza winkla, z bilboardu... Choćbyś nie chciał uderzają w najwrażliwszą część twojego istnienia - walą prosto w mózg. Kakofonią kolorów, hasłem, estetyczną kompozycją, umysłową prowokacją, niespodzianką. Obrazem, emocją, ruchem, nawet zapachem i złudnym gestem.
Byś w powodzi tych dezinformacji stracił możliwość rozpoznania. Byś zapadł w konsumpcyjny sen z widokiem na morze twoich pozornych potrzeb. Byś pogrążył się w kolorowy, iskrzący się ofertami mrok pochłaniania bez opamiętania.
I tylko rzeczywistość może cię obudzić. Bowiem tak, czy siak - choćby i krótszy, choćby szary i zwykły - i tak wstanie dzień. Może nie tak atrakcyjny, ale jednak prawdziwy.

Krzysztof Jan Smolnicki


[Spis treści | Następny]